Ja bardzo lubię deale życia 😀 Wy pewnie też 🙂 I taki złoty interesik zrobiłam jesienią, gdy w krokusowe.pl była super promocja na zakupy i dostawało się tę właśnie mgiełkę za grosz. No jakże mogłabym nie skorzystać z takiej okazji? To teraz słów kilka o mgiełce Polemika.
Moistry to klasa sama w sobie, a ja lubię czuć się zaopiekowana luksusowo 😀 Dlatego też co rusz testuję nowe kosmetyki tej marki i dogadzam swojej skórze. Kosmetyki tworzy Agnieszka, która jest kosmetologiem i na swoim fachu się zna bardzo dobrze. Chętnie obserwuję jej profil na Instagramie, bo dużo edukuje i pokazuje ciekawostek kosmetycznych, backstage z produkcji i inne fajne rzeczy. Reklama już jest 😀 A Was zachęcam do obserwowania Moistry i poczytania mej recenzji ich toniku.
Długo zastanawiałam się nad zakupem tego kosmetyku, bo ja do borowiny jestem bardzo uprzedzona i dopiero powoli, dosyć opornie odczarowuję ją sobie. Borowina to mi się zawsze kojarzyła z sanatorium i starymi ludźmi co się moczą w tych basenach, które są jak mokry sen mikrobiologa 😛 Niezbyt to seksowne czy pociągające- bardziej creepy. Jak kupiłam kiedyś plastry borowinowe i zobaczyłam jak to wygląda i wali to się załamałam. Przerobiłam to błoto na mydło, zapaszek uciekł i wyszedł mi całkiem niezły kawał mydła! Przeprosiłam się wtedy z borowiną, spokorniałam i kupiłam hydrolat. Ryzyk fizyk.
Po ostatnich pozytywnych wnioskach ze stosowania esencji Złoty Korzeń, postanowiłam spróbować tej z mleczkiem pszczelim, ponoć doskonałej do cery suchej. Jesteście ciekawi moich wniosków i porównania do poprzednio stosowanej wersji?
Oto niedrogi, skuteczny i naturalny tonik do twarzy, który doskonale nawilża, koi i nawadnia skórę. Bardzo się z tym panem polubiliśmy i gdy tylko się zmył to szybko zaczęłam za nim tęsknić. Oto krótka historia naszej znajomości.
Zużyłam tego mikruska w niecałe trzy tygodnie! No ja to jestem hydrolatowa królowa 🙂 I uwielbiam się nimi ostro psikać, to też była to krótka i intensywna znajomość. Szczegóły poniżej.
Znacie Sylveco? Znacie. A tonik hibiskusowy macie? Nie macie. Jeśli zastanawiacie się czy warto go kupić, to może moja opinia pomoże Wam w podjęciu decyzji 🙂 Hibiskus na start! Wróć… na twarz! 😛
Uff… W końcu trafiłam na produkt Mydło Stacji, z którym się polubiłam. A już myślałam, że będę musiała ich skreślić z Wishlisty, bo ciężko nam szło do tej pory. Przez moją kosmetyczkę przewija się multum hydrolatów. Są tanie i drogie. Markowe i no-name’y. Róże i róże. Kwiaty i zielsko. Piję do tego, że aby mnie zaskoczyć w kwestii hydrolatu, to trzeba się trochę postarać. Jak było tym razem?
Kupiłam tego cudaka na jarmarku w Kazimierzu Dolnym. Wraz z mydełkiem i syropem lawendowym. Całe trio przyjemnie weszło 🙂 A przy kolejnych wizytach w tym miejscu okazywało się, że Pan Lawenda i jego kram nadal tam są. Sprawdzimy za rok i dokupimy wszystkiego! Tymczasem wrzucam krótką relację ze stosowania hydrolatu.
Tonizowanie skóry to jeden z filarów prawidłowej i świadomej pielęgnacji twarzy. A tonik z dobrym składem to połowa sukcesu w drodze do wypielęgnowanej i zdrowej cery. Ja już sobie nie wyobrażam, by toniku nie mieć w ogóle. Obowiązkowo musi on być obecny w mojej kosmetyczce i chciałabym, aby także na stałe zagościł w twojej. Dlaczego? Jeśli jeszcze nie znasz jego funkcji i zalet to musisz to szybko nadrobić! Przedstawiam Wam esencję nawilżającą Resibo i zapraszam do lektury.