Equlibra to dosyć znana firma produkująca kosmetyki na bazie aloesu. Ich żel aloesowy to must have każdej włosomaniaczki. Ja tym razem sięgnęłam po aloesową maskę do włosów o działaniu nawilżającym. Kupiłam ją z zamiarem stosowania jako humektant podczas włosingu. Jak się spisała?
Gdy pierwszy raz odkręciłam tą prześliczną, drewnianą zakrętkę to zamarłam z wrażenia. Moim oczom ukazała się szarawa, lepka breja, którą miałam aplikować sobie pod oczy. Pomyślałam sobie: to nie może się udać. No f*** way… Jesteście ciekawi co było dalej?
To była klasyczna historia miłości od pierwszego wejrzenia i rozczarowanie od pierwszego odkręcenia. Potem, niczym na rollercoasterze, adrenalina się podnosiła i następowało zdziwienie nad formą kosmetyku oraz ekscytacja nad efektami jego działania. To była dosyć dramatyczna droga i trudna miłość. Szczerze mówiąc, to przez pół roku szukałam jakiegoś elementu, do którego można by się przyczepić i powodu, dla którego mogłabym znienawidzić ten krem. Nie znalazłam.