Oto malinowa propozycja kremu miejskiego od Mokosh. Czy jest sama słodycz czy gorzkie wspomnienie? Zobaczcie jak mi się sprawdził.

Oto malinowa propozycja kremu miejskiego od Mokosh. Czy jest sama słodycz czy gorzkie wspomnienie? Zobaczcie jak mi się sprawdził.
„Zjedzmy malin garść
Można się w nich kłaść”
śpiewała Daria. W dzisiejszym menu mamy olej z pestek malin Mokosh. Ja tarzam się w nim, zatracam i pożeram całą sobą. Chcecie wiedzieć dlaczego?
Która z nas nie miała nigdy hybrydy? Albo nie malowała paznokci choćby zwykłym lakierem? Wszystkie te preparaty odciskają w pewien sposób piętno na naszych paznokciach. Gdy w końcu zrywamy z nich cały ten glam to można doznać szoku. Ale jest na to lekarstwo! Łapcie i wcierajcie, nie tylko w paznokcie, ale w całe palce, a nawet dłonie.
Hit czy kit? Jak myślicie? Ja mam bardzo wygórowane wymagania w stosunku do kremu pod oczy. To jest kategoria kosmetyków, której najuważniej i najdłużej się przyglądam zanim kupię coś nowego. Moją wybredną, suchą i wrażliwą skórę wokół oczu ciężko jest zadowolić. Czy produkt od Mokosh podołał temu zadaniu? Zobaczcie.
Sezon pomarańczowy możemy uznać za otwarty. Cytrusy atakują nas zewsząd- od warzywniaków po drogerie. Zima bez pomarańczy nie istnieje. A esencja pomarańczowości w płynie to hydrolat Mokosh. Czy ten kosmetyk to prawdziwy zimoumilacz?