TA-DAM! W końcu dobiłam do dna 😀 Na szczęście nie życiowego, tylko kosmetycznego 😛 Zajęło mi to prawie rok, toteż zdążyliśmy się dobrze poznać z Kevinem. Drodzy czytelnicy, oto Kevin. Kevin, poznaj moich ziomków 😛

TA-DAM! W końcu dobiłam do dna 😀 Na szczęście nie życiowego, tylko kosmetycznego 😛 Zajęło mi to prawie rok, toteż zdążyliśmy się dobrze poznać z Kevinem. Drodzy czytelnicy, oto Kevin. Kevin, poznaj moich ziomków 😛
Dawno nie było tutaj moich kudłów 😛 Jakiś czas temu miałam wykonywany zabieg polerowania włosów, o którym pisałam tu. Znacząco to na nie wpłynęło- mniej się plączą, łatwiej je czesać, wyglądają zdrowo, a pasma zyskały nieco gładkości. Dzisiejszy włosing jest już n-ty po polerowaniu, ale trzymając się przyjętej nomenklatury nazwałam go trzecim 🙂
Jako nowość dodałam do mieszanki odrobinę mąki ziemniaczanej. Trick ten podpatrzyłam u wlosomaniaczkasloane. Podobno dodaje sypkości włosom i ładnie odbija je u nasady. Zobaczymy co u mnie wyjdzie z tego eksperymentu 😛
Ostatni włosing był bardziej emolientowo-proteinowy. Zrezygnowałam z poprzednio używanych humektantów, bo miałam wrażenie, że to one głownie odpowiadają za nadmierne puszenie się włosów. Zobaczmy czym zaowocowały te zmiany 🙂
Dziś postawiłam na dużą ilość humektantów, bo wydawało mi się, że akurat tego moje włosy potrzebują najbardziej. Całość zabezpieczyłam odżywką emolientową nałożoną na sam koniec włosingu na ok. 3 minuty oraz olejkiem arganowym wtartym w suche końcówki i rozprowadzonym na długości.