Listopadowy sobotni wieczór jak nic prosi się o dobry kabaret i lampkę grzańca. Jako osoba o specyficznym poczuciu humoru, która nie rozumie standardowych żartów i śmieje się gdy wszyscy milczą… odpuszczam sobie utarte konwencje. Moje życie jest moim kabaretem.
Rozsiądź się wygodnie i najpierw wypij to wino, a potem czytaj. Albo weź od razu szmatę, by po wszystkim umyć monitor.
