Trzy miesiące zbieram się do napisania tego wpisu. Nie mogłam ułożyć sobie w głowie jak przedstawić tę historię. A zaczęło się wszystko jeszcze w zeszłym roku, gdy postanowiłam, że znajdą jakąś wyjątkową aukcję WOSP i będę licytować do upadłego 😛 Od lat rodzinnie wspieramy WOSP i wrzucamy niemało do puszek. Postanowiłam, że zamiast się rozdrabniać przeznaczę jednorazowo większą kwotę na szczytny cel. Wiedziałam, że chcę pojechać na jakąś kosmetyczną wycieczkę i szukałam konkretnych aukcji. Rok wcześniej ktoś na trzy sekundy przed końcem aukcji sprzątnął mi sprzed nosa wizytę w siedzibie MDM. Tym razem postawiłam na inną strategię i się opłaciło. Tak wylądowałam u 4Szpaków.

Początkowo byłam w lekkim szoku i nie dowierzałam, że się udało. Telefon z 4 Szpaków potwierdził, że spełniło się moje marzenie i zobaczę na własne oczy jak się robi kosmetyki. Mam lekki sentyment gdy pomyślę, że po latach wróciłam „na stare śmieci” do Białegostoku, czyli miejsca gdzie studiowałam i mieszkałam przez prawie 8 lat. Stamtąd przywiozłam wiele wspomnień, doświadczeń i męża. Jak to mówię- całe życie na wschodzie, tylko coraz bardziej na południe mnie gna 😀 Może na starość wyląduję na słoneczne Chorwacji?

Wracając do tematu, cieszyłam się jak głupia z wycieczki. Tylko pandemia i lockdowny trochę pokrzyżowały nam plany. Bo jak miałam wolniejszy grafik i możliwość przyjazdu to akurat zwiększała się liczba zachorowań i strach było wychodzić z domu. Nie chciałam narażać bezpieczeństwa swojego i innych, dlatego trochę nam zeszło zanim trafiliśmy do kwatery głównej 4Szpaków.
Pewnego pięknego wrześniowego dnia stanęliśmy na parkingu przed firmą i zaczęła się przygoda. Pani Kamila powitała nas serdecznie i opowiedziała co nieco o historii i filozofii firmy. Dowiedzieliśmy się skąd się wzięła nazwa marki i jak to się stało, że powstały 4Szpaki.
Potem wybraliśmy się na wycieczkę. Ubraliśmy się w jednorazowe fartuchy, ochraniacze i czepki, bo na produkcję nie można wchodzić tak po prostu z ulicy, nieprzygotowanym. Obejrzeliśmy znaczną część firmy, widzieliśmy na własne oczy jak się kręcą szampony i robią mydła. Byłam pod wrażeniem tego jak dużo potrzeba miejsca i sprzętu, by produkować te wszystkie cudowne kosmetyki. Ludzie uwijali się jak mróweczki zajęci swoimi obowiązkami, wszyscy byli bardzo życzliwi i z chęcią pokazywali nam co robią.
Punktem kulminacyjnym wizyty były warsztaty mydlarskie pod okiem głównego mydlarza Sebastiana i szefowej produkcji Angeliki. Mieliśmy okazję własnoręcznie, pod okiem specjalistów wykonać własne mydło i peeling do ciała. To było cudowne doświadczenie.

Cały dzień spędziliśmy w otoczeniu pięknych zapachów. Bo w firmie produkującej kosmetyki bardzo intensywnie pachnie, praktycznie wszędzie. A na sali produkcyjnej i w dojrzewalni mydeł to już po godzinie zaczyna się kręcić w głowie. My nie byliśmy wprawieni w boju, więc wszystkie bodźce odbieraliśmy pewnie potrójnie. Często robiliśmy sobie przerwy i wychodziliśmy na świeże powietrze. Same warsztaty były bardzo miłym doświadczeniem, nasi nauczyciele byli bardzo wyluzowani, mili i tacy swojscy. Od razu wiedziałam, że jestem w Białymstoku. To miasto ma swój mikroklimat i ludzie mają tutaj bardzo specyficzne podejście do życia i zachowanie. Jest w nich taka swojskość, niespieszność, pozytywne nastawienie do życia i otwartość.
To było bardzo ciekawe móc stworzyć własnoręcznie kawał dobrego mydła. Mieliśmy już wcześniej przygotowane składniki i sprzęt. Wystarczyło wszystko zmieszać w odpowiedniej kolejności, wylać do foremki i ozdobić. Nasze mydło później zostało pokrojone i dojrzewało 4 tygodnie. Aż pewnego pięknego dnia kurier przyniósł mi pachnąca paczkę, a w niej pięknie zapakowane mydełka, które wspólnie robiliśmy na warsztatach.

Mieliśmy też okazje stemplować i kroić na kostki bloki mydlane, które były wykonane wcześniej. Mojemu mężowi najbardziej podobało się stemplowanie mydeł. Nawet powiedział, że gdyby nie tak duża odległość, to mógłby się u nich zatrudnić na etacie stemplowacza 😀

Po zrobieniu mydełek mieliśmy jeszcze okazję przygotować peelingi do ciała. Sami robiliśmy je od początku do końca. W ogromnej miednicy mąż dzielnie mieszał wszystkie składniki, potem przelaliśmy peelingi do słoiczków i nakleiliśmy etykietki. Duma tysiąc 😀


Po intensywnych kilku godzinach na produkcji wypiliśmy jeszcze wspólną kawę i chwilę pogadaliśmy ze Szpaczkami. Okazało się, że nie jesteśmy sobie tak całkiem obcy, bo studiowaliśmy na tej samej uczelni, mamy wspólnych znajomych i nasze drogi na pewno wcześniej się już skrzyżowały. Niesamowite, prawda?

Zostaliśmy obdarowani nieprzyzwoitą ilością prezentów. Dostaliśmy chyba pół bagażnika kosmetyków 😛 Także od paru miesięcy testujemy po kolei mydełka, szampony i inne kosmetyki. Obdzieliliśmy też najbliższą rodzinę i znajomych tymi dobrociami, a i tak jeszcze szpakowe pudełko jest pełne.

Chcielibyśmy bardzo podziękować za tak pozytywne przyjęcie, dzień pełen wrażeń i inspiracji. Bardzo miło było Was poznać i spędzić z Wami czas.
Aby ta moc i pozytywne emocje procentowały postanowiliśmy wystawić na aukcję WOŚP mydła, które wykonaliśmy wspólnie na tych warsztatach. Nie bójcie się, przeszły one kontrolę jakości 😛 Zresztą my się nimi myjemy już od jakiegoś czasu i dobrze nam się sprawdzają- pięknie pachną, dobrze oczyszczają skórę i pielęgnują. Zostawiam linki do aukcji:
Aukcja 4Szpaki dla WOŚP warsztaty w mydlarni
Aukcja 4Szpaki dla WOŚP zestaw kosmetyków 1
Aukcja 4Szpaki dla WOŚP zestaw kosmetyków 2
Jeśli mielibyście ochotę wesprzeć WOŚP to założyliśmy skarbonkę wolontariuszce Paulince, wrzućcie jej parę groszy.
Gramy razem do końca świata!
Siema
Pingback: 4SZPAKI- Hydrolat z róży damasceńskiej | Lwynagzymsie.com