Oto pierwszy szampon w kostce, który mnie zachwycił na tyle, że rzadko już sięgam po tradycyjne, płynne formy. A ta metalowa puszka towarzyszy mi do dziś jako opakowanie zero waste na inne szampony. Zapraszam na wpis szamponowy.

INCI: Sodium Cocoyl Isethionate, Triticum Vulgare Germ Oil, Herbal Infusion (Hibiscus Rosa-Sinensis), Glicerin, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Illite, Aroma
Cena regularna: 60g/ 36 PLN
Szampon w kostce to jest bardzo fajny wynalazek, który moje wybredne włosy nawet dobrze zaakceptowały. Co prawda kostka kostce nierówna i nie każda spisuje się tak dobrze jak bym chciała, ale ten egzemplarz był bardzo spoko!
Szampon z Bydgoskiej jest okrągły i mieści się w zakręcanej metalowej puszcze, którą wożę ze sobą do dziś, a w środku mieszkały już inne, liczne kosteczki. Bardzo podoba mi się to pod względem ideologicznym jak i praktycznym, bo nie tworzymy niepotrzebnych śmieci, a puszka jest na tyle mała, że zawsze wcisnę ją do kosmetyczki wyjazdowej. I problem z głowy.

Skład tego szamponu jest bardzo krótki i prosty, ale skuteczny. Detergentem jest SCI, czyli najpopularniejsza substancja myjąca do kostek szamponowych, dopuszczona do stosowania w kosmetykach naturalnych.
I może zatrzymajmy się na chwilkę przy tym detergencie, bo mam Wam ciekawą historię do opowiedzenia. I to taką skłaniającą do refleksji.
Swego czasu Ewa Ambroży z Chwaściarni organizowała warsztaty online z tworzenia szamponów w kostce (polecam Ewę i jej warsztaty, brałam udział w warsztatach kremowych i było super!) i napisała, że będziemy się uczyć robić szampony z łagodnych detergentów i innych substancji naturalnego pochodzenia. Oczywiście w trzy sekundy powstała gównoburza, że jak to naturalne i z detergentem?! Jedna osoba stwierdziła, że ona nie będzie myła głowy jakimś detergentem i co to w ogóle ma być :O Ewa wykazała się niezwykłą inteligencją, opanowaniem i zripostowała: czy jakbym napisała, że z naturalnym surfaktantem to byłoby okej? I jak już się domyślacie, połowa populacji przestała myśleć o tych szamponach tylko rozkminiali czym się różni detergent od surfaktantu :F
Każdy detergent jest surfaktantem (natomiast nie każdy surfaktant jest detergentem), czyli środkiem powierzchniowo czynnym. I jeśli chcesz umyć skórę głowy skutecznie to musisz taki zastosować, czy to naturalny czy tzw. przez ekstremalnych hejterów „drogeryjny syf”. Ale ale… wstrzymaj konie zanim parskną. Nie będziemy tu kontynuować tej pyskówki.
Chciałam Wam tylko pokazać dwie rzeczy: że nie ma skutecznego mycia bez surfaktantu/detergentu, bo owszem można sobie głowę mąką żytnią posypać tylko co potem… łeb do pieca na trzy zdrowaśki? Ja bym takiej kluchy nie wypłukała z głowy i raczej Wam nie polecam takich praktyk, ale decyzja należy jak zawsze do Was. Daj znać jeśli się odważysz 🙂
Substancja powierzchniowo czynna pozwala na skuteczne wymycie nadmiaru sebum i wszelkich zanieczyszczeń ze skóry głowy. Wszelkie mąki, glinki i inne sypkie dodatki potęgują te działanie i ułatwiają pracę detergentowi, ale solo nigdy nie będą działać na takim samym poziomie. Takie jest moje zdanie i doświadczenie z „myciem głowy” glinką.
I druga sprawa jak użycie synonimu wpływa na marketing i postrzeganie produktu. Warto mieć tego świadomość, czytać, rozumieć i się dokształcać w temacie oraz nie wykłócać głośno jeśli pewności nie mamy, że producent nas oszukuje, bo miało być eko i bio a tu ładuje w szampon detergenty i jeszcze to ukrywa!
Dajcie znać jak się zapatrujecie na ten temacik, bom ciekawa Waszego zdania.

A wracając do naszej gwiazdy wpisu, czyli wrzosowej kostki myjącej to oprócz SCI znajdziecie w niej oleje z kiełków pszenicy i jojoba, które są bardzo dobrym wyborem dla włosów i większość włosów bez względu na porowatość się z nimi kumpluje. Jest też gliceryna, czyli humektant- nawilża ona i wygładza nieco włos, by po umyciu był łatwy do uczesania i gładki. Natomiast substancją sypką jest glinka zielona, która bardzo fajnie zbiera nadmiar sebum z nasady włosów i pomaga oczyścić skórę głowy. Idealna do włosów szybko przetłuszczających się, szukajcie jej w szamponach na lato i upalne dni. Tylko tyle, a jest i siła i moc!

Moje włosy dobrze pamiętają ten szampon. Skutecznie oczyszczał skórę głowy, odbijał włosy u nasady i zapewniał czystość oraz świeżość. Bez olejowania myłam nim głowę raz, z olejami dwukrotnie. Używałam go latem, podczas upałów i zapewniał świeżość, brak oklapu na minimum dwa dni, ale moje włosy nie mają tendencji do przetłuszczania. Pienił się jak szatan, z czasem trochę rozmókł i się pokruszył, ale może to być moja wina, bo go nie suszyłam tylko odlewałam nadmiar wody i zamykałam puszkę po kąpieli 😛 Zapachu nie pamiętam, chyba nie był zbyt nachalny. Chętnie wrócę kiedyś do tego produktu, bo dobrze mi się z nim współpracowało. Polecanko i TOP 10 🙂