Po ostatnich pozytywnych wnioskach ze stosowania esencji Złoty Korzeń, postanowiłam spróbować tej z mleczkiem pszczelim, ponoć doskonałej do cery suchej. Jesteście ciekawi moich wniosków i porównania do poprzednio stosowanej wersji?

INCI: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Glycerine, Royal Jelly, Propanediol*, Saccharomyces Ferment Filtrate*, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid**
*składnik pochodzenia roślinnego
**układ konserwujący rekomendowany przez Eco-cert do stosowania w kosmetykach organicznych
Cena regularna: 100 ml/ 17,50 PLN
Ten produkt bazuje na wodzie różanej, którą stosuję przecież regularnie i to z dobrym skutkiem, a jednak nie odczuwałam po jego zastosowaniu tak spektakularnych efektów jak po wersji ze złotym korzeniem. Miałam wrażenie, że niedostatecznie nawilżał moją skórę i lałam go trochę więcej niż rozsądek nakazywał. Ale moja cera piła wszystko w mig i czasami okazywała nawet lekkie ściągnięcie czy wysuszenie krótko po zastosowaniu.
Nie wiem czy to któryś ze składników tak źle na mnie działał? Czy ja coś robiłam nie tak?

Wydaje mi się, że wszystko szło standardowym torem: oczyszczanie, hydrolat, esencja, czasami hialuron, krem i/lub olej. Mimo tego po 8-10 h czułam lekkie ściągnięcie skóry i brak nawodnienia. A jedyną zmienną w pielęgnacji była właśnie ta esencja.
Zastanawia mnie ten propanediol, czyli glikol roślinny. Chyba wcześniej nie miałam kosmetyku z tym składnikiem, a przynajmniej nie pamiętam. Może to on mnie tak ściągał i wysuszał? I don’t know.
Widocznie ta wersja mi nie służy i muszę powrócić do Złotego Korzenia. Butelkę tego toniku wychlapałam w niecałe dwa miesiące, bo używałam go więcej niż wcześniej i szału nie było niestety 😦 Dla mojej cery nie był to dobry wybór. Jednak cena jest atrakcyjna i warto przetestować ten kosmetyk na własnej skórze, podrzucam link do sklepiku.